
Konfliktu strażaków z włodarzem miasta ciąg dalszy… Sprawa OSP Przedbórz
Autor: Michał Figzał
Dodano: 3.08.2015
Chcielibyśmy przedstawić Państwu informacje dotyczące rozbudzonego na nowo konfliktu druhów Ochotniczej Straży Pożarnej w Przedborzu z włodarzem miasta o strażnice jednostki.
„Czy Przedbórz straci swoją Ochotniczą Straż Pożarną?
Już drugi raz w tym roku burmistrz stara się zniszczyć jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej w Przedborzu. Czyżby osobista niechęć do prezesa OSP jest ważniejsza od bezpieczeństwa mieszkańców Przedborza?
Straż pożarna istnieje w Przedborzu już od 115 lat, jednak nigdy tak jak przez kilka ostatnich lat, nie była tak skonfliktowana z lokalną władzą. Ów konflikt bierze się z niezależności jaką okazują względem burmistrza druhowie strażacy. Przedborska OSP jest jedną z nielicznych organizacji, jaka na terenie gminy, nie poddała się wszechobecnej władzy zaborczego burmistrza, który podporządkował sobie niemal już wszystkich. Nie ma nie konsultacji pomysłów i rozwiązań, tylko decyzje, z którymi zderza się społeczeństwo. Tak jak to miało miejsce 31 lipca br. tuż po godzinie 16 w budynku Ratusza.
Dzień wcześniej telefoniczne pracownica Urzędu Miasta w Przedborzu, poinformowała prezesa OSP o tym, że burmistrz i przewodniczący rady zapraszają jego i członków zarządu straży na spotkanie. Przy czym na pytanie, jaki będzie temat spotkania, prezes OSP usłyszał, że zostanie o tym poinformowany przez burmistrza. Wszyscy byli przekonani, że dotyczy ono dofinansowania przez gminę zakupu motopompy dla OSP, na którą druhowie pozyskali z środków zewnętrznych już 26 tyś. zł. Jakże wielkie było zdziwienie przybyłych strażaków, kiedy na „dzień dobry” usłyszeli, że powodem spotkania jest wypowiedzenie umowy użyczenia pomieszczeń. Burmistrz poinformował przybyłych, że wypowiedzenie umowy jest podyktowane faktem pozyskania z programu „Senior – Wigor” 200 tyś złotych, na zagospodarowanie pomieszczeń w remizie na użytek działającego w mieście Klubu Seniora. Szkoda, że wcześniej nikt nie informował strażaków, ani w ogóle mieszkańców gminy o tym, że w wyobrażeniu burmistrza remiza strażacka może nie służyć strażakom, a co za tym idzie – całemu miastu. Wszyscy rozumieją troskę o osoby starsze, ale jest wiele innych, lepszych miejsc, gdzie można by zorganizować miejsce dla seniorów, niż sala remizy strażackiej, na pierwszym piętrze ze stromymi dość schodami……. Na terenie gminy są inne nieruchomości należące do samorządu, które stoją puste i władze nie mają pomysłu na ich zagospodarowanie, choćby inne strażnice, w których nic się z nich nie dzieje, jak w Górach Mokrych. Takim obiektem do zagospodarowania na cele Klubu Seniora, mógł być też budynek po byłej szkole w Nosalewicach, która miesiąc temu został sprzedany przez gminę za ok. 60 % wartości … żonie burmistrza Naczyńskiego.
Konflikt między strażakami a burmistrzem, nigdy nie był tak ostry jak przez ostatnie kilka miesięcy, a w chwili obecnej eskalował na nowo ze zdwojoną siłą. Ta ostrzejsza forma konfliktu zaczęła się zaraz po ubiegłorocznych wyborach samorządowych. Obecny burmistrz został wybrany na kolejną kadencję i od razu zaczął szukać sposobu na ukaranie strażaków, za ich polityczne poglądy – inne niż tylko osoba burmistrza. Na przełomie grudnia i stycznia, burmistrz postanowił, że nie przedłuży strażakom umowy użyczenia pomieszczeń na pierwszym piętrze przedborskiej remizy. Wśród tych pomieszczeń jest m.in. sala weselna. Pretekstem do nieprzedłużenia umowy użyczenia miało być, wedle burmistrza Naczyńskiego – zorganizowanie w listopadzie 2014 roku spotkania wyborczego przez jego kontrkandydata do fotela burmistrza. Naruszyć to miało wedle burmistrza warunki umowy użyczenia, ponieważ zebranie to zorganizowano bez zgody burmistrza. Fakty są natomiast takie, że organizatorem spotkania była OSP i spotkanie to było realizowane w związku ze statutową działalnością straży. Odbyło się ono, co prawda w środku kampanii wyborczej, byli na nim obecni kandydaci na radnych różnego szczebla oraz kontrkandydat obecnego burmistrza, ale spotkanie to dotyczyło przekazania przez ofiarodawców mundurów bojowych. Oczywiście trudno było w tym okresie uciec na nim od spraw polityki lokalnej, ale było ono zorganizowane przez strażaków, a nie przez kandydatów w wyborach. Do burmistrza jednak, takie argumenty nie przemawiały, choć sam organizował swoje „wiece” wyborcze w innych remizach na terenie gminy – bez zgody OSP, bez umowny i bez zapłaty za wynajęcie sali………… .czy też w MDK niezgodnie ze Statutem sobie podległej jednostki.
Decyzja rozwiązaniu umowy z OSP wywołała opór ze strony strażaków oraz sprzeciw mieszkańców. Przepychanki trwały ponad miesiąc. Naciskany burmistrz w końcu ustąpił. Podpisano nową umowę, na rok.
Nie był to jednak koniec konfliktu. „W trosce o dobro osób wynajmujących salę od OSP” Naczyński straszył np. kontrolą „sanepidu” odnośnie kuchni. Zresztą do nasyłania kontroli burmistrz ma specjalny dar, o czym najwięcej może powiedzieć jego były kontrkandydat w wyborach samorządowych…. Szkoda tylko, że nie wykazywał on takiej troski kiedy, stowarzyszenie działające pod jego egidą gotowało posiłki dla dzieci w szkole i przedszkolu w kuchni internatu, która nie została odebrana przez „sanepid”. Nie jest też tajemnicą, że pomieszczenia znajdujące się na piętrze przedborskiej strażnicy, burmistrz był skory do przekazania stowarzyszeniu, które w tej gminie dostaje co chce.
Tak więc widać, że w Przedborzu są równi i równiejsi. Burmistrz rodem z PiS-u może robić, co chce, mieć gdzieś standardy demokratyczne. Od taka mała Rosja, czy inna Białoruś. Do niedawna burmistrz był nazywany „Miłoszenką”, ciekawe czy mieszkańcom Przedborza trudno będzie znaleźć nowe określenie nawiązujące do Putina….. może”